Forum Towarzystwa Historycznego "ROK 1920" Strona Główna Towarzystwa Historycznego "ROK 1920"
Wojna polsko-bolszewicka 1920
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bitwa pod Komarowem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Towarzystwa Historycznego "ROK 1920" Strona Główna -> Historia, fotografie, dokumenty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sławek S.



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 1622
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Żoliborz

PostWysłany: Pon 14:59, 31 Sie 2009    Temat postu: Bitwa pod Komarowem

Wolność na ostrzach szabel - Komarów 1920

„Ziemia pod gradem kopyt
i krew-bijący dzwon w skroniach...
Do sił ostatnich w ludziach
Do ostatniego tchu w koniach”.
(J. Rostworowski „Trzy szarże”)

Kiedy 30 sierpnia 1920 r. Budionny znalazł się pod Zamościem, miał do wyboru albo zdobyć miasto, albo przebić się przez ciężkie karabiny maszynowe okopanej i opartej o lasy 13 dywizji polskiej piechoty, albo przejść po naszej kawalerii. Konarmia składała się z 4, 6, 11 i 14 dywizji, (kawaleryjskich) każda po trzy dwupułkowe brygady oraz z brygady (specjalnej), nie mówiąc o artylerii konnej i piechocie wspierającej czerwoną jazdę. Dowodził Siemion Budionny a obok niego przyszli marszałkowie – Kliment Woroszyłow i Siemion Timoszenko, zaś jednym z komisarzy był Izaak Babel, znany później literat, któremu zawdzięczamy dzienniki z fragmentów tej kampanii.
Wg różnych ocen armia konna liczyła 16700 do 18 tys. szabel, 284 karabiny maszynowe, 48 dział, pięć pociągów pancernych, 12 samolotów, samochody pancerne i zwykłe.
W końcu jednak bitwa, którą Budionny stoczył z Polakami stała się głównie bitwą formacji kawaleryjskich i to największą i ostatnią w XX w., zaś od miejscowości, o którą oparła się nasza dywizja jazdy – nazywana jest powszechnie „bitwą pod Komarowem”, choć ze względu na umiejscowienie pola walki, powinna ona nosić nazwę „bitwy pod Wolicą Śniatycką”.
Toczona była w dniu 31 sierpnia 1920 r. od świtu do zmroku. Po stronie polskiej oprócz 1 Dywizji Jazdy wzięła w niej udział 13 Dywizja Piechoty oraz 10 DP i 2 Dywizja Piechoty Legionów. Należy uściślić, że dywizje piechoty uczestniczyły nie tyle w bitwie pod Komarowem, co w operacji rozgromienia budionnowców w okolicy Zamościa.
Kontakt Polaków z czerwoną konnicą Budionnego nawiązano już 29 sierpnia pod Warężem, gdzie walkę z bolszewikami stoczył batalion 44 dyw. kpt. Maczka. Z kolei w Łykoszynie 1 Pułk Ułanów Krechowieckich ujął zakwaterowanych w wiejskich chatach kilku komisarzy sowieckich a wraz z nimi zdobyto działa i samochody osobowe. Przez całą noc wyłapywano zaskoczonych czerwonych w Tyszowcach, gdzie krechowiacy zagarnęli kilka armat, dużą ilość wozów taborowych i wielu odpoczywających tam i przemoczonych do suchej nitki budionnowców. Dowódca dywizji, płk Rómmel, stanął na noclegu na plebanii w Nabrożu, gdzie doszła go wiadomość, że 1 Pułk Ułanów pod Tyszowcami zdobył w sumie 150 sowieckich jeńców, 3 działa, 7 karabinów maszynowych i kilka wozów z amunicją.
30 sierpnia Dywizja wykonała przemarsz do Wolicy Brzozowej i Komarowa. Ponieważ kolejne wykonywane ataki Konarmii na Zamość nie uzyskiwały powodzenia, Budionny zastanawiał się co ma dalej czynić i jaką wybrać decyzję w trudnej dla siebie sytuacji. W dawnej twierdzy dzielnie broniły się pospiesznie tam ściągnięte siły polskie: pułk piechoty, dwa bataliony etapowe, strzelcy konni 10 dywizjonu, batalion wartowniczy, resztki 6 dywizji ukraińskiej płk. Bezruczko, dywizjon 10 Pułku Artylerii Polowej i trzy pociągi pancerne „Mściciel”, „Śmierć”, „Zagończyk”. W sumie przedstawiało to siłę 700 bagnetów i 150 szabel. Płk Bezruczko mimo starszeństwa przekazał dowództwo obrony Zamościa w ręce kpt. Bołtucia i ten prowadził skuteczną obronę miasta.
Rankiem 31 sierpnia brygada bolszewickiej kawalerii pokonała pas bagien przedzierając się spod Komarowa w kierunku Niewirkowa i Kotlic, gdy tymczasem 11 dywizja Konarmii toczyła ciężki bój w rejonie Łabuniek, a jednocześnie polska piechota odcięła dwie sowieckie brygady 6 dywizji na zachód od Zamościa.
Bitwę pod Komarowem rozpoczęły działania 2 Pułku Ułanów Rokitniańskich liczącego ok. 200 szabel, kiedy 31 sierpnia ok. 6-tej rano oddział ten ruszył w straży przedniej z Wolicy Śniatyckiej z zadaniem opanowania wzgórza 255 w kierunku na Cześniki. W marszu kolumny na północ została ona ostrzelana ogniem sowieckiej artylerii. 2 Pułk opanował wzgórze 255 i znajdował się na polach Nowej Wolicy i z tego stanowiska dostrzeżono uciekające w nieładzie na Niewirków sowieckie tabory. Tuż za tymi taborami z lasu od drogi Cześniki-Niewirków wyszła duża kolumna sowieckiej kawalerii, na którą zaszarżowały oddziały 2 Pułku wspierane ogniem polskich cekaemów. Po szarży polskich ułanów nastąpiło przeciwnatarcie nieprzyjaciela, po którym Polacy musieli wycofać się za Wolicę Śniatycką, skąd ok. godz. 10 wyszło uderzenie 9 Pułku Ułanów. Szarża 9 Pułku na bezładną masę sowieckiej kawalerii na przedpolach Wolicy Śniatyckiej przeważyły szalę zwycięstwa na korzyść polskiej strony, wyprowadzając jednocześnie ułanów na wzgórze 255 – łagodne wzniesienie, górujące nad polem bitwy.
Dowódca 9 Pułku Ułanów, mjr Dembiński, dowodził kawalerzystami w odpieraniu ataków sowieckich kawalerzystów na to wzgórze. W godzinach przedpołudniowych 31 sierpnia nie próżnowali też ułani 8 Pułku Ułanów ks. Józefa, których trzeci szwadron dwukrotnie szarżował na Wolicę Śniatycką zdobywając tam m.in. niespodziewanie osobiste auto Budionnego, czarnego „Perce’a” z czerwonym napisem „Komandarm I Konnej Armii”. W samochodzie, niestety, był już tylko sam szofer, który powiedział: „Szkoda, że nie wcześniej, bo mielibyście samego Budionnego”. Ten na chwilę przedtem wcześniej wysiadł z auta i salwował się ucieczką na koniu.
Około południa ułani 9 Pułku kilka razy jeszcze ruszali do szarży, przy czym do akcji weszła także artyleria, z obu stron rosły straty. Wreszcie po upływie ok. pół godziny bolszewicy przeszli do odwrotu. Do walki weszła VI Brygada Jazdy wspierana przez polską artylerię, której baterie stały na południe od Wolicy Śniatyckiej.
Jako pierwszy z pułków VI Brygady Jazdy uderzył 12 Pułk Ułanów, którym dowodził rotmistrz Tadeusz Komorowski (późniejszy gen. „Bór”). Kiedy pierwszy szwadron znalazł się na szczycie wzgórza, ułani ujrzeli kilkaset metrów dalej przesuwającą się przed nimi zwartą kolumnę sowieckiej brygady konnej.
12 Pułk ruszył do szarży na skrzydło sowieckiej kawalerii, która podała tyły zostawiając na polu walki wszelki posiadany tabor a ułani w pościgu za budionnowcami dotarli aż pod Kadłubiska. Po powrocie z tego pościgu bitwy, nastąpiła kilkugodzinna przerwa w działaniach bojowych a następna faza bitwy rozpoczęła się tuż po godzinie 5 po południu.
W tym czasie VI Brygada Jazdy znajdowała się w Niewirkowie i pod Niewirkowem oraz w Kotlicach a VII Brygada Jazdy wokół Wolicy Śniatyckiej i kiedy 8 Pułk Ułanów stanowiąc czoło kolumny VII Brygady Jazdy podjął marsz na północny wschód w kierunku Niewirkowa, od lasku aż do Wolicy Śniatyckiej ukazały się ławy sowieckiej kawalerii, oceniane na sześciopułkową dywizję idącą wprost na pododdziały Brygady.
Polskie działa i karabiny maszynowe podjęły natychmiast ostrzał sowieckiej dywizji a 9 i 8 Pułki Ułanów poszły do szarży. 1 Pułk Ułanów uderzył na skrzydło i tyły a z kierunku Niewirkowa zaatakował dywizjon krechowiaków z Rómmlem na czele aż wreszcie cała masa kozacka ustąpiła.
Już od godziny 16-tej 31 sierpnia Budionny musiał sobie zdawać sprawę, że przegrał tę operację, którą nazwał „rajdem na Zamość”. Wobec pogarszającej się z godziny na godzinę sytuacji musiał zdecydować się na szukanie wyjścia z kotła pod Komarowem. Nie miał wielkiego wyboru, bo jedynym możliwym kierunkiem odwrotu był północny wschód. Tam też skierowała się Konarmia, by drogę na Hrubieszów wyrąbywać sobie przez pozycje 2 Dywizji Piechoty Legionów płka Michała Żymierskiego. Oddziały 1 Dywizji Jazdy kontynuowały działania pościgowe za uchodzącą rozbitą i osłabioną Konarmią.
2 września VI Brygada Jazdy osiągnęła Łaszczów, gdzie w ataku na budionnowców, forsując Huczwę, polscy kawalerzyści doszczętnie rozbili sowiecki Taraszczański pułk 44 Dywizji Piechoty wspierający Budionnego a z całego pułku uratowało się zaledwie 100 jeńców.
Bitwa pod Komarowem została wygrana, straty polskie wyniosły ok. 500 ludzi i 700 koni. Polscy kawalerzyści nie stracili ani jednego jeńca. Trudno ocenić straty Konarmii, ale były one wielokrotnie wyższe. Wspomina o tym bardzo oględnie Budionny: „Podnieśliśmy znaczne straty. Śmiercią walecznych padły dziesiątki żołnierzy, komandirów i komisarzy. Ale nawet za cenę tych ofiar nie mogliśmy okazać pomocy wojskom frontz zachodniego. Natarcie Konarmii na Zamość przeobraziło się w odizolowaną operację skazaną na niepowodzenie. Kontynuowanie natarcia na Krasnystaw-Lublin przeciwko przeważającym siłom nieprzyjaciela oznaczałoby narażenie Konarmii na niechybną zgubę”.
wed
opr. na podstawie:
„Księga jazdy polskiej”, Warszawa MCMXXXVIII
Królikowski Bohdan, „Ułańskie lato”, Lublin 1999, Tow. Nauk KUL


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Towarzystwa Historycznego "ROK 1920" Strona Główna -> Historia, fotografie, dokumenty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin